Kresy: Stołpce, Załucze – świat, którego już nie ma


Miasto Stołpce na Kresach II RP i folwark Załucze. Moją rodzinę, która tam mieszkała, w 1940 roku Sowieci wywieźli za wschodnią granicę, do łagrów.

Przed wojną przejście graniczne między Polską a ZSRR niedaleko miasta Stołpce dzieliło dwa światy, dwa systemy polityczne. Od granicznej stacji kolejowej na wschód biegły już tylko rosyjskie, szerokie tory. Ze Stołpców w jedną stronę koleją można było dojechać do Paryża i Lizbony, w drugą do Moskwy i Władywostoku. Moją rodzinę, która tam mieszkała, w 1940 roku wywieziono na wschodnią stronę. Bardzo daleko, do łagrów. Do koszmaru, który trudno sobie wyobrazić.

Po zakończonej sukcesem wojnie 1920 roku granica w okolicach Stołpców była nadal miejscem wrzenia, a polskie pogranicze celem ataków sowieckich dywersantów. Jednym z głośniejszych wydarzeń była napaść w 1924 r., po której polskie władze podjęły decyzję o utworzeniu Korpusu Ochrony Pogranicza.

Mieszkał tam brat mojej babci, Adam Pankiewicz. Walczył w powstaniach śląskich i w wojnie polsko-bolszewickiej. Kiedy polska armia pogoniła bolszewików, jego zadaniem było zabezpieczenie pogranicza. A działy się tam dzikie rzeczy. Realia pogranicza polsko-sowieckiego pierwszej połowy lat 20-tych barwnie opisał Sergiusz Piasecki w powieści „Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy”.

Adam Pankiewicz w uznaniu zasług wojskowych otrzymał od państwa majątek – 26 hektarów ziemi w folwarku Załucze, 16 kilometrów od miasta Stołpce. Osiemdziesiąt lat wcześniej żył i tworzył tam poeta Władysław Syrokomla.

Do Stołpców przyjechała rodzina – rodzice Adama (Cezaryna i Ignacy) i jego siostry z rodzinami. Adam wybudował z ojcem nowy dom, który stał się centrum życia rodzinnego. Folwark położony w zakolu Niemna, wśród pięknej przyrody, latem tętnił życiem, przyjeżdżała tam rodzina z innych części Polski.

Kilka lat później Adam zmarł na gruźlicę. Folwarkiem zajmowali się jego rodzice. Mój pradziadek Ignacy objął go w wieku sześćdziesięciu pięciu lat i tu spędził ostatnie dziesięć lat życia. Z powodzeniem prowadził gospodarstwo. Uprawiał ziemię, hodował zwierzęta. Zimą 1935 r. dostał zapalenia płuc. Zmarł. Pochowano go na cmentarzu w Stołpcach. Po roku folwark przejęła jego córka i starsza siostra Adama – Janina z mężem.

Wybuchła wojna. W mroźną noc 10 lutego 1940 do domu w Załuczu wtargnęli uzbrojeni sowieci. Rodzina polskiego oficera walczącego z bolszewikami była wrogiem ludu. Dostali cztery godziny na spakowanie się, po czym odwieziono ich pod bronią do pociągu. Janina uparła się, żeby pod drodze zabrać najmłodszą córkę, 12-letnią Halę, która była u swojej ciotki, mojej babci, w mieszkaniu w Stołpcach. Wszyscy zostali zamknięci w nieogrzewanym bydlęcym wagonie. Transport kompletowano przez tydzień. Na dworze temperatura spadała do minus czterdziestu. Ich rzeczy ukradziono. Nie dostawali jedzenia. Toaletą była dziura wycięta w podłodze wagonu.

Jedna z nich, córka Janiny, Julia, wydostała się z transportu z dwuletnim synkiem. Nie było jej na liście. Wspólnie z moją babcią, wówczas już wdową z dwójką małych synków, przetrwały razem całą wojnę.

Po tygodniu transport wyruszył. Osada w Załuczu zniknęła z powierzchni ziemi. Miejscowi chłopi rozebrali wszystkie budynki, do ostatniego kamienia. Przez kilka miesięcy po wywózce błąkał się tu pies pradziadków, Dogoń. Wiosną znaleziono go martwego – w miejscu, w którym wcześniej stał dom.

[Best_Wordpress_Gallery id=”20″ gal_title=”Stołpce”]

2 Comments

Add yours
  1. Agnieszka Wawrzyniak

    W Stołpcach mieszkała moja Babcia Stefania Supranowicz. Gdy wkroczyli Niemcy została wywieziona wraz z siostrą Hanna do obozu pracy w Niemczech. Po wojnie zamieszkała na Ziemiach Odzyskanych. Może takie nazwisko jest komuś znane?

  2. Dariusz Szpoper

    To wstrząsająca relacja. Jednak mnie nie zaskakuje. Podobną opowieść znałem od dzieciństwa. Dotyczyła losów moich Dziadków, Mamy i Jej Rodzeństwa. Kilka lat temu byłem w Kraju Ałtajskimi. Udało mi się dojechać do miejscowości, w której spędziła moja Rodzina dobrych kilka lat. Wylądowałem po nocnym locie z Moskwy komfortowym samolotem Aerofłotu w Barnaule, w Barnaule, do którego moja Babcia zimą 1943 roku szła przez dwa tygodnie w zamieć śnieżną wzdłuż torów kolejowych bez przepustki, bo NKWD nie chciało jej wystawić. Noclegu udzielali Jej przygodni Rosjanie. Ja pokonałem tą drogę w kilka godzin samochodem wraz z kierowcą w towarzystwie asystenta gubernatora Kraju Ałtajskiego.

+ Leave a Comment